Takie dania zawsze kojarza mi sie z babcinym obiadem, przygotowanym na piecu kaflowym, w zeliwnej gesiarce. Pyrkotaly sobie pysznosci w garnku, mniej lub bardziej, w zaleznosci od ilosci zdjetych fajerek, albo po prostu dochodzily zsuniete gdzies na brzeg pieca... Zawsze wspaniale, pachnace i takie swojskie. Jak nasz dzisiejszy obiad. Co prawda nie mam gesiarki ani co wazniejsze, nie mam p...