Powodow bylo mnostwo: wizyta u znajomych, wizyta znajomych, Świeta i prezenty, poza tym po prostu nieopanowana tworcza chec upieczenia slicznych, malutkich slodkosci :) I bylo troche tak, jak u Kubusia Puchatka: im wiecej ciastek robilam, tym szybciej znikaly ;) Dobrze ze mam duze 5-kilogramowe worki maki ;)