Jak juz wielokrotnie wspominalam, uwielbiam powolne weekendowe poranki, kiedy to wstaje, cos przekaszam, aby nie ssal mnie glod, a nastepnie zaczynam szykowac jakies fajne, sycace sniadanko. Zazwyczaj jest to cos na cieplo, cos aromatycznego i pozywnego. Brytyjczycy maja bardzo fajne okreslenie takiego posilku - poznego sniadania, ktore je sie wlasciwie w porze lunchu - brunch. Dzis postanowilam p...