Ser z niebieską pleśnią ma wyrazisty, mocny smak, więc tak naprawdę niewiele go trzeba aby wybrzmiewał w daniu. U mnie kończy się tym, że wykorzystuje około 1/3 sera a reszta czeka na zbawienie na dnie lodówki. Tak było i tym razem, że zalegał mi Lazur i kwestia czy jest to jego naturalna pleśń czy już nabyta w procesie przeleżenia była mocno dyskusyjna - joke of course :) Ale po tym przepisie dylemat do czego jeszcze wykorzystać Lazur został rozwiązany, bo ten makaron nie...