Mialam dzisiaj prawdziwy napad szalonego kucharza. I to nie nietypowy, bo nie w weekend. Zwykle nie mam w tygodniu na to czasu. Dzis zreszta tez nie mialam, ale zmiescilam sie w dwie godziny miedzy praca a wyjsciem na taniec, no to chyba moj rekord. Wiekszosc rzeczy to na jutro, bo mamy gosci. Nie moge wiec nic tu zamiescic, bo jeszcze przeczytaja i z gory beda wiedzieli co beda jedli. A noz stwie...