Gdy bylam mala zmuszano mnie do jedzenia marchewki, glownie w przedszkolu, w ktorym panowala niecodzienna praktyka napychania dzieci witaminami - przymus zjadania minimum jednej surowej marchewki do kazdego posilku. Niewazne, czy posilkiem bylo cieple drugie danie, kanapki czy obrzydliwa owsianka. Marchewka w dlon i jedziemy...Niestety skonczylo sie to moim skrajnym obrzydzeniem do tej potrawy i d...