Robiac zakupy na targu, zauwazylam marchewke z przepiekna, obfita natka. Od razu wzielam dwa peczki i podalam sprzedawczyni. Kobieta odruchowo urwala nac, a mnie do torebki wsadzila tylko korzenie. "Niech Pani nie wyrzuca! Prosze mi zapakowac te natke""Ooo, to Pani ma zwierzatka jakies? kroliki? swinki morskie? ""Nie, nie mam""Yyy, to co, z nacia marchew lepiej...