Ech, szkoda gadać. Pstrąga nie będzie na moim blogu. Przynajmniej na razie. Dzięki Małżonkowi, który wykasował zdjęcia z telefonu nim raczył je zgrać. Sprawcy zamieszania osobiście wyłożyłam co o tym myślę i to musi mi wystarczyć zamiast sporządzenia smakowitego, rybnego wpisu. Zła jestem i zawiedziona, więc nie będę kontynuować wątku bo po co się wyzłośliwiać...