Jak pech to pech...truskawki zebrane, galaretki przyszykowane-studza sie..smietana prawie gotowa do ubijania...a tu przez wichure pradu brak...no i co zrobic?planowalam zrobic co innego [ w sumie to juz chlodzi sie w lodowce]..ale z braku pradu nie bylo mozliwosci dalszego dzialania...tak wiec do malych szklaneczek wlalam po troszku jednej galaretki , odstawilam [przechylajac szklaneczki ]do zasty...